wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział szósty...powrót do zagadki

ROZDZIAŁ SZÓSTY
~Nie rozumiem.~
   Dzisiaj gdy,wróciłam ze szkoły od razu dałam się do zadania domowego.Gdy wszystko odrobiłam, wzięłam te książki o tej ulicy i zaczęłam wszystko dokładnie przeglądać.Okazało się że Wojtek jest spokrewniony z tą Julią.Musimy go poprosić aby powiedział nam w jaki sposób Julia umarła.
   Jeszcze 2 godziny do osiemnastej.Chyba dzisiaj wejdę do tego domu, ponieważ w środku znajduje się 2 część listu , ale tym razem od Julii do Christovvera.

 Gdy wybiła punktualnie godzina osiemnasta stałam przed wejściem do domu.Cała się trzęsłam , nie wiedziałam co mnie w środku czeka.Odważyłam się i otwarłam drzwi.Nagle pełno wron wyleciało rozbitymi oknami.Zachowałam spokój.Nagle drzwi same otworzyły się na oścież, więc weszłam.Było tam ciemno,ponuro, pełno pajęczyn.Na ścianie wisiały przepiękne obrazy przestawiające różne postacie.Zauważyłam że na jednym była chyba przedstawiona Julia,ponieważ było tam napisane :JULIA.Korytarz był bardzo długi.Po 10 minutach , w budynku oświeciły się światła.Byłam przerażona tym co zobaczyłam.W kącie stał siwy,masywny fotel, a  w nim siedziała stara pani.Nie umiałam złapać oddechu.Szybko udałam się w stronę drzwi , lecz na próżno.Drzwi były zamknięte , nie było wyjścia.
   Usłyszałam tę melodie ,która prawie co wieczór grała.Muzyka rozlegała się w całym domu.
Po chwili pani stanęła z fotela i zaczęła przemieniać się w pannę młodą.Zaczęłam krzyczeć , wołać o pomoc.Szybko schowałam się do szafy i zasnęłam w niej.Byłam tam chyba całą noc.Obudziłam się gdy słońce wzeszło.Wtedy pani zamieniła się w popiół.Nagle drzwi się otwarły, światła zgasły...
-CO??!Ale.. jak to??-powiedziałam
Zauważyłam jakąś stertę papierów na biurku.Podeszłam do niego i zaczęłam je analizować.Znalazłam 2 część listu oraz testament domu.
 Gdy wyszłam na zewnątrz był już piękny,wiosenny poranek.Poszłam szybko do domu .Nagle zauważyła mnie macocha i powiedziała:
-Angie,zrobiłaś zadanie?

-TAK.Ja już idę papa..
-Ale dokąd?-spytała macocha zdziwionym głosem
-No do szkoły...-opowiedziałam
-Bardzo śmieszne.Dzisiaj robisz kolacje.Mamy przecież godzine 18.30.
-Ale na zewnątrz jest już jasno...-odparłam
-Hahaha, chyba się źle czujesz.Lepiej wyjrzyj przez okno.
  Gdy wyjrzałam na dworze było ciemno, a zegar pokazywał godzinę 18.30.Całe zdarzenie było dziwne.Musze je jak najszybciej opowiedzieć Irinnie i spytać się Wojtka o Julię.
  Nocą myślałam o tym co się stało i nie jestem pewna czy całe zdarzenie mi się nie przyśniło.Ale to musiało być prawdziwe...-pomyślałam i zasnęłam..



5 komentarzy: