~Spotkanie z Irinną
Dzisiaj o godzinie 16.30 przyszła Irinna.Zabrała ze sobą książki i takie różne przybory do malowania itp.Irinna długo przygladała mi się , ponieważ uważała że jestem do kogoś podobna ,a le nie wie do kogo.Byłyśmy same w domu ponieważ macocha i Eliza pojechałay do ciotki w odwiedziny.Gdy wybiła godzina 17.00 nagle otwarły sie drzwi starego domu.Przez 30 min. obserwowałyśmy ten dom.Przez drzwi wyleciały dwa czrne koty.Nie było to nic niezwykłego, pomyślałyśmy.Gdyż w Paryżu mieszka wiele bezdomnych kotów.Nagle w jednej z ksiąg znalazłam starą kartkę .Był to list.Na początku bałam się go otworzyć ,więc Irinna wytargała mi ten list z rąk.
W środku pisało:
Mediolan,26.11.1963
Droga Julio,
piszę do Ciebie z Mediolanu.Zostanę tu przez kilka dni.Możliwe jest że nie wrócę do Ciebie na te święta.Jest mi z tego powodu bardzo przykro.Mieszkam w tutejszych podziemnych lochach, poniewaz jest to najlepsze miejsce dla Francuskiego wojska.Jutro będziemy kierowac się w kierunku Austrii.Możliwe jest że nie wrócę.Gdy pokonamy armie Austriacką pójdziemy do Rosji i tam uwolnimi naszych Francuskich niewolników.Cała wyprawa będzie trwała 5 miesięcy.Dużo moich kolegów poległo juz na polu walki.Jedynym rozwiązaniem uniknięcia smierci była by ucieczka z armii.Ale przysięgałem wierność memu krajowi w okresie wojny.Proszę nie martw się o mnie.Zawsze bede przy Tobie i bede cię kochał.Nie opuszczaj domu , ponieważ niedługo dotra tam wojska Niemieckie.Gdyby coś mi się stało cły mój, nasz majątek przepisuje na Ciebię.
Twój ukochany Christovver
Gdy to przeczytałyśmy zrobiło nam się bardzo przykro.Przez 15 min. nie wydusiłyśmy ani słowa.
-Julia...-powiedziała-Wiem to jest ostatnia osoba mieszkająca w tym domu.Zmarła w 2000r.Moi dzidkowie znali ją.
-Musimy iśc na cmentarz!
-CO?!A po co?? Na cmentarz?
-Ten mężczyzna powiedział że mam iść pod bunkier, a on jest na zmentarzu.Tam będzie grób Julii
-Ale tam nic chyba nie będzie?...-przerwała Irinna
-Chodź!-krzyknęłam
Obie szybko pobiegłyśmy w stonę cmentarza.Gdy dotarłyśmu pod bunkier był tam grób , na którym pisało:
JULIA BUNTERBERG
10.03.1930R. 22.12.2000R.
Zauważyłam obok grobu dużą, starą, drewnianą skrzynię.Otwarłam ją .W środku znajdowały się sukienki,buty,korale,lustra oraz jakaś książka.Był to pamięnik.Irinna miała całą bladą twarz.Idąc do domu nie dowierzałyśmy własnym oczym .Z starego domu wyszła jakaś kobieta w sukni ślubnej.
Szybko , z krzykiem pobiegłyśmy do domu.Póżniej zaczęłyśmy składac wszystkie fakty.
-Czyli...Julia musi być związana z tą babcią w domku , ponieważ miała te same nazwisko.Dziwne jest to że tylko 2 pokolenia mieszkały w tym domu.-powiedziała Irinna
-Hmm...-rozmyślałam przez chcwilę-Wiem!!! Julia miała dzieci... One muszą żyć!Musimy wiedzieć w jaki sposób ona zginęła.Znajdziemy je ...-powiedziałam
-Angie ...to nawet jest logoczne...Christovver umarł podczas wojny a ona wpadła w depresje tak jak ta sarsza pani...-odpowiedziała Irinna
Długo dyskutowałyśmy na ten temat.Gdy była już 20.00 Irinna poszła do domu.Zostałam sam, bo rodzina jeszcze nie wróciła.Wpadłam na pomysł, żeby wejść do tego domu, ale dzisiaj nie była to odpowiednia pora.Z domyuznów dochodził głos organów kościelnych.
Całą noc myślałam o tym wszystkim.Lecz gdy zasłam zaczęły się koszmary...
Koszmary powiadasz?
OdpowiedzUsuńheheh tak... :*
OdpowiedzUsuń